niedziela, 8 października 2017

Od. Crazy Alexis Cd. Solina

Nie było po co śledzić kolejnego pomiatacza alfy. Z głuchym westchnieniem Alexis odwróciła się i odeszła. Wymościła sobie posłanko z liści i zasnęła. Po kilku godzinach otwarła oczy. Była już noc. Na jej pyszczku zagościł diabelski uśmiech. Powoli wygrzebała się z krzaków i pobiegła w stronę rzeki. Noc była wyjątkowo aktywna. Widać było jeszcze końcowe zabawy starszych szczeniaków.  Cicho zniknęła wśród gałęzi, przeskakując przez przeszkody. Z plątaniny zielonych pędów wyszedł wilk.
- Jesteś wreszcie- szepnął
Podał waderze niewielki zwitek kartki. Ta niechętnie pochyliła głowę, na znak szacunku, po czym znikła w dziczy. Pobiegła nad rzekę. Widziała już kolejnego wilka gotowego na odebranie tajnej przesyłki. Nagle, jak z pod ziemi pojawiła się niewielka kremowa wadera.  Nie zdążyła i z impetem wpadła w jej futro.
- Uważaj jak chodzisz- syknęła tamta
Alexis zmarszczyła nos. Czy przez tą idiotyczną wilczycę miała zawalić misję? Szybko podjęła wybór. Skoczyła na przeszkadzającą, zwalając ją z nóg. Przygniotła jej ciało, wkładając jej łeb do wody, nie pozwalając na oddychanie. Tamta zaczęła się miotać. Po kilku minutach jej ruch i oddech zwolniły. Destynea uśmiechnęła się, czując woń zwycięstwa i śmierci. Poczuła ostry ból z tyłu czaszki. Coś wepchnęło ją do wody. Po zboczu biegł czarno-biały basior, majtając granatową grzywką. Obok jego boku podążała żółtawa wadera mierząc z łuku. Wadera stłumiła przekleństwo, po czym chwyciła zębami skrawek ziemi z trudem wciągając się na ziemi. Jej ofiara leżała niedaleko, sapiąc głośno. Warknęła. Rzuciła się na chwilowo bezbronną waderę. Przybywający zareagowali błyskawicznie. Tiliphan, gdyż to o niej mowa, naciągnęła cięciwę łuku i strzeliła. Destynea stłumiła krzyk, po czym spojrzała na łapę, z której sterczała strzała. Drugi, basior rzucił się na nią. Ukryty w krzakach odbiorca skrzywił się, po czym zniknął w cieniu. Solina uniosła się i też wdała się w bójkę. Po kilku minutach szamotaniny, pokonana Destynea leżała na ziemi. Każdą z jej kończyn przytrzymywał inny wilk. Warknęła.
- Co się tutaj dzieje?!- wilki usłyszały krzyk alfy, Adii
Solina odpowiedziała niechętnie:
- Taa, rzuciła się na mnie. Chciała mnie...zabić?
Solina? Tym razem krótko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz