poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od. Adia Cd. Canisa

Czy ona myśli, że posłucham tej paplaniny?! Ma prawo być na mnie zła. Ale mnie to mało obchodzi.
                              ***
Na teren naszej watachy wbiegł obcy wilk.
- Pomocy! Na naszą watahe napadł tyran! Nikt go nie powstrzyma! Ma wielkie wojska! Udało mi się uciec i uratować mojego przyjaciela! - krzyczał. - Pomóżcie Atlasowi! Jest bardzo mocno poraniony!
Przybiegłam mu pomóc. Podniosłam nieprzytomnego wilka umysłem i zaniosłam go do mojej jaskini. Opatrzyłam mu rany, a moja siostra nastawiła mu łapę. Przeniosłam go do szpitala i położyłam go na jednym z łóżek. W tym czasie moja siostra, już opatrzyła rany drugiego basiora.
- Idź odpocząć - powiedziałam. - Potem porozmawiamy.
                                ***
Byłam akurat w szpitalu. Usłyszałam stęknięcie. Podeszłam do łóżka basiora. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Jego futro było niebiesko, czarnę. Oczy były całkiem jasno niebieskie. Jednym słowem był prześliczny. Moje serce napełniło się miłością. Nie pokazałam tego.
- Witaj. Jestem Adia i jestem alfą watahy Dębowych Liści.
                                ***
Wychodząc ze szpitala wpadłam na moją siostrę. Ona zajrzała mi do umysłu (pewnie wydawałam się dziwnie zamyślona) i uśmiechnęła się:
- No, no! Ktoś tu się zakochał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz