czwartek, 31 sierpnia 2017

Od. Amor Cd. Oath

Ledwo udało nam się go uratować. Byłem szczęśliwy. Przez jakiś czas będzie słaby, ale przeżyje. Choroba ustępowała. Nic złego już raczej się nie zdarzy. Byłem nie wyspany, ale to się nie liczy. Patrzyłem jak Oath spokojnie oddycha. Wczoraj Kokonat wymieniła mu pościel na czystą. Pogłaskałem syna po głowie. On popatrzył na mnie. Uśmiechnął się. 
- Mama za chwilkę przyjdzie. - powiedziałem. Mały kiwnął głową. 
                                  ***
Canisa przyszła i przyniosła kilka zabawek dla Oatha. Ja poszedłem trochę posprzątać. Słyszałem jak Tili bawi się z Oathem w kosmonautów. Uśmiechnąłem się do siebie.
                                  ***
Kiedy goście poszli podszedłem do Oatha z strzykawką.
- Trzeba? - spytał. 
- Musisz dostać ten zastrzyk. Wtedy twój organizm pozbędzie się reszty bakterii. On zrobił smutną minkę. Pokręciłem głową. Potrzymałem jego łapkę i wbiłem igłę. On cichutko zaskomlał.
- Już. - powiedziałem. Przyklejłem plasterek.
Oath?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz