- A dziękuje to mi się nie należy? - spytał żartobliwym tonem. Popatrzyłam mu w oczy. Iskrzyły się jak dwa ogniki.
- Dziękuje. - odpowiedziałam.
Uśmiechnął się do mnie. Przez przyzwyczajenie odpowiedziałam mu tym samym. Przeszłam się nad rzekę, alby nabrać wody do wiaderka. On przeskoczył przez nią i podbiegł do pola, na którym rosło dużo kwiatów. Zerwał jednego i położył mi go przed łapami. Zachichotałam. Miał taką śmieczną minę. On też zaczął się śmiać. I tak o to dostałam głupawki. Do watahy przyszłam spóźniona.
- Czemu tak późno? - zapytała Canisa.
- Rozmawiałam - powiedziałam i posłałam uśmiech Atlasowi. Moja siostra pokiwała tylko głową i odeszła. Ja podeszłam do Atlasa.
Atlas?
Atlas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz