Wymiotowałem krwią i bakteriami. Kokonat nie nadążała. Zadzwoniła po tatę. Tata przyszedł szybko. Dał pod moją buzie miskę do której wymiotowałem. Myślałem że za chwilę umrę.
Chyba zasnąłem bo eraz widziałem tylko niebo. Podszedł do mnie anioł. Ty już nie żyjesz powiedział. Nagle zobaczyłem znowu Kokonat. Żyje ja żyje powiedziałem na cały głos.
Tata się zapytał co mi się śniło. Więc mu powiedziałem.
***
Rano tata znowu przyszedł, plamek już nie było ale gorączka nie spadała.
Amor? Brak weny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz