Oath obódził się. Zaczął kaszleć. Podałem mu jedeno z lekarstw. Szczeniak połknął. Przytuliłem go. Był rospalony. Ale gorączka niedługo minie. I znikną chrosty.
- Odpoczywaj. - powiedziałem do Oatha.
- Przyjdę do Ciebie jutro. Teraz będzie tu tylko Kokonat. Jak coś się będzie działo to ją zawołaj.
Oath kiwnął głową. Był bardzo słaby. Położył głowę na poduszkę i zasnął. Wyszedłem. Powiedziałem Canisie co się dzieje. Poszliśmy do domu.
***
W nocy obódził mnie telefon. Odebrałem go.
- Przyjdź szybko. Oath wymiotuje. - usłyszałem głos Kokonat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz