Dziś był najlepszy dzień na świecie. Brałam ślub.
Na moim ślubie z Amorem była cała wataha. Na sali tańczyliśmy, jedliśmy. Byliśmy szczęśliwi.
W odszedł od towarzystwa. Ale gdzie on poszedł. Nie przejmowałam się. Bawiłam się dalej. W końcu był czas na przekrojenie tortu. Amor zdążył w ostatniej chwili. Szepnęłam mu do ucha:
-Gdzie byłeś?
-Pomagałem Fionie.
-W czym?
-Potem powiem.
***
-Amor powiedz w końcu co się stało Fionie?- powiedziałam.
-Fiona miała przebłysk-powiedział.
-A gdzie ona teraz jest?- zapytałam.
-Na dworze-powiedział.
-Fiona jak się czujesz?-zapytałam Fiony.
-Dobrze-odpowiedziała.
-Może pójdziesz już do swojej jaskini- zapytałam
-Nie zostanę na waszym weselu- powiedziała.
I poszliśmy na salę.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz