Przez chwilę na jej pysku minęła duma, przelotna emocja.
,, Jasne ‘’- pomyślała- ,, Gdybyś wiedziała…’’
Jakby w jej oczach, widziała dziewczynę, biegnącą po ulicy, przyciskającą do brzucha pakunek. Za nią goniła inna dwójka ludzi- policja. Jej włosy, wręcz granatowe, falowały na wietrze. Nagle poczuła mocny ból. Potknęła się o kamień, wypuściła zdobycz. Zatrzymała łzy, chcące pociec jej po policzkach. Zdeterminowana, uniosła się, chwytając opakowanie i nie zważając na ból w kostce, oraz otarcia na twarzy i łokciu, pobiegła dalej. Teraz nie mogła powstrzymać łez, z bólu, które ciekły jej po policzkach. Widziała setki gapiów, obserwujących pogoń. Zauważyła drabinę, szczebel po szczeblu wspięła się na dach starej kamienicy. Goniący już się wspinali. Nie miała szans na ucieczkę, była wręcz otoczona. Podeszła do krawędzi dachu. Skoczyła. Zanim zabiła się na płytkach, zniknęła. Wtedy scena się zmieniła. Kiedyś, była ulubienicą szefa, teraz małą służącą. Nic nie znaczącą. Chwila minęła i Alexis rozejrzała się nieprzytomnym wzrokiem.
- Jak…?- wychrypiała, po czym osłabiona upadła na ziemię
Widziała waderę, pochylającą się nad nią. Prychnęła.
- Wszystko dobrze?- usłyszała
Świat zawirował, futro spotkanej zamieniło się w plamę czerni. Zieleń i błękit nieba, zlały się w śliczny, morski kolor. Ostry ból przechodził jej czaszkę, czuła się, tak, jak wtedy kiedy szef wrzeszczał jej do ucha.
- Destynea…- wymamrotała i zemdlała
Gaja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz