Walnęłam go z całej siły w policzek, a potem kopnęłam w brzuch. Potem walnęłam go miotłą w łep. Wstał obolały.
- I zapamiętaj: Nie zazywaj mnie TULIPANKIEM!
- A niby czemu? - spytał się drwiącym głosem. Stanął w pozycji bojowej. Ja zrobiłam to samo. Zaczeliśmy walczyć. Latała sierść.
- A to wy nie mieliście sprzątać?! - usłyszałam głos. Mięczak odwrócił się do swojej mentorki.
- No, tak jakby... - wystękał.
- Nie kłóciliście się ledwo trzy minuty! Czy wy nie możecie dojść do porozumienia?! A teraz marsz do domów. I pamiętajcie, że jesteście zawieszeni! Rano znajde wam jakąś pożyteczną pracę.
Mięczak? Co teraz myślisz? I w ogóle czego ty wielkiem jesteś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz