- Każdy zwiadowca dostaje własny teren do patrolowania. Na przykład ja mam Wielkie Wodospadny, a twoja matka ma Opuszczone Miasto. Tiliphan, popraw pochwę na noże! Poluzowała Ci się! - nakrzyczała na mnie Solina. Zaciągnęłam pasek.
- Jeśli chcesz zostać pełnoprawnym zwiadowcą nie możesz pozwolić sobie na takie błędy. Wszystko musi być IDEALNIE - spiorunowała mnie wzrokiem. Ja pozostałam niewzruszona, a na moim pysku nie było śladu uczuć. Solina skinęła głową.
- Całkiem dobrze jak na POCZĄTKUJĄCĄ. Ale założe się, że nie trafisz we wszystkie tarczę.
Zaczełyśmy ćwiczyć.
***
Z łukiem przewieszonym przez ramie szłam do Adii. Miała mi dać nowe strzały do kołczanu.
- No prosze, a co tutaj panienka robi? - spytał drwiącym głosem Daiwid, gdy byłam przy jaskini Adii.
- Ide po strzały. - powiedziałam pewnym głosem. Popatrzyłam na niego z wyższa i dając mu do zrozumienia, że jestem lepsza, odeszłam. On potruchtał za mną.
- Pewnie czujesz się gorsza i boisz się, że nie dostaniesz miejsca do patrolowania. - dalej mi dogryzał. Straciłam cierpliwość.
- Możesz się zamknąć?! Bo to troszkę wkórza mnie to, że tak nisko postawiony szczeniak do mnie mówi!
Daiwid?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz