Byłam w lesie. Nagle ogrążył mnie ogień. Nie mogłam lataç, ponieważ korony drezw były już podpalone. Zauważyłam małą ścieżkę, przez którą może uda mi się przebiedz. Ogień mnie parzył. Czułam ból. Ale biegłam dalej. Nagle przede mną zawalił się drzewo. Udało mi się wychamować. Płomieni liznęły moje ciało. Już widać wyjście z lasu. Wybiegłam i zaczęłam kaszleć. Oczy mi łzawiły.
- Nic Ci nie jest Tili? - usłyszałam głos.
- Nie... - odpowiedziałam i zemdlałam.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz